niedziela, 31 lipca 2011

Ogórek czerwony ma garniturek

>Ogórek czerwony ma garniturek?

Autorem artykułu jest Maurycy Szuran



Dawno, dawno temu, niestety w bardzo nieodległej galaktyce, a wręcz na naszym podwórku, panował ustrój, w którym działy się prawdziwe cuda. Kraj pogrążał się w biedzie pomimo rzekomych gospodarczych sukcesów, polityka "wszystkim po równo" tworzyła podziały, a po drogach śmigały wielkie, czerwone ogórki.

"Ogórkami" zwano autobusy Jelcz 272 MEX, produkowane przez firmę Jelcz w latach 1963 - 1977. Pojazdy o charakterystycznie obłym, aczkolwiek całkiem gustownym wyglądzie kursowały jednak o wiele dłużej - zgodnie z zasadą, że prowizorka jest najwytrzymalszą konstrukcją.

Jelcz 272 MEX
Sprostujmy jeden fakt: mówienie o "ogórkach" jako o prowizorce konstrukcyjnej jest niesprawiedliwe (były to wszak autobusy budowane na licencji Skody, a więc solidnie zaprojektowane), jednak ich pojawienie się w Polsce było wynikiem decyzji podjętych pospiesznie, w obliczu problemu rosnącego z miesiąca na miesiąc. Oto bowiem nasz kraj borykał się, zresztą jak większość państw, na których ręce trzymał Związek Radziecki, z technologicznym niedostosowaniem do faktycznych potrzeb. Przejawiało się ono m.in. w braku wystarczającej liczby publicznych autobusów, skutkującym tłokiem w maszynach już obecnych na drogach, oraz koniecznością długiego oczekiwania przez pasażerów na kolejny kurs.

Pojawienie się "ogórków" było dla ówczesnego rządu zbawieniem. Choć popularne jest zdjęcie pasażerów pomagających odpalić "na pych" uziemiony autobus, jelcze były maszynami wytrzymałymi. Posiadały nawet luksus rzadko spotykany w tworach peerelu, a mianowicie nagrzewnice, które w zimie ocieplały pokład pojazdu. Polacy polubili czerwone ogórki i do dziś miło je wspominają - nawet pomimo tego, że współczesne maszyny przewyższają klasyczne autobusy w każdym aspekcie.

---

Biletyautokarowe.pl - autokary, bilety autokarowe, przewozy międzynarodowe i wszystko, czego potrzebuje podróżnik!


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Zdecydowanie zabytkowy fiat 126p

Zdecydowanie zabytkowy Fiat 126p

Autorem artykułu jest Sławomir Gabryś



Zastanawiacie się co ja piszę? Tak, tak, nic mi sie nie pomyliło. Ten, jeszcze kilka lat temu, wyśmiewany pojazd przez wielu nawet nie nazywany samochodem wraca do łask. I to w jakim stylu!

Początkiem nowego wieku, gdy wstąpiliśmy do Unii Europejskiej stał się motoryzacyjny CUD! Masowo, wręcz lawinowo zaczęły napływać do nas z zachodu pojazdy o całe dekady przewyrzszajace technologicznie naszą rodzimą myśl motoryzacyjną. Drastycznie spadła wartość Polonezów, Fiatów 125p i oczywiście a w szczególności Polskiego Fiata 126p. Zastępować je zaczęły golfy, passaty i cała tym podobna reszta. Zdawać by się mogło, że ludzie chcieli się zachłysnąć tym ogulnodostępnym dobrodziejstwem...

Przyszedł jednak czas, chyba nikt nie wie dokładnie kiedy. Rynek nasycił się samochodami. Nie ważne , że zdecydowana wiekszość to "szroty" pietnastoletnie. Grunt, by były wyprodukowane w Niemczech, no ewentualnie Japonii, Francji moze nawet w Szwecji. Ruch na drogach niby podobny, ale jakby trochę inny... Co jest nie tak?

Właśnie! Obecnie jak często widzisz na naszej drodze pojazd Polski, lub przez lata mocno z tym krajem związany? Raz na dziesięć przejechanych aut, dwadzieścia, sto?

Gdzie podział się ten mały fiacik, który budował naszą motoryzację? Dziś już nikt nie pamięta, ile z nim było problemów. Wielu wspomina (dziś nie do uwierzenia) wyprawy po 500, 1000 kilometrów a może i więcej... Wielu z Was pewnie samo zrobiło kiedykolwiek taką trasę i pewnie przeżyło w tym klaustrofobicznym opakowaniu nie jedną przygodę...

Dziś, świadomość ludzka wraca. Polski Fiat 126p staje się jak Ferrari!

Nie nie, jestem zdrowy. Podobieństwo nie kończy się na silniku umieszczonym z tyłu i napędzie na tylną oś. Czy ktoś uwierzy, by ten Polski pojazd z 1993 roku prawie nie stracił na wartości? Oczywiście - powiecie - to jest fenomen marki Ferrari. W tym wypadku, wartość starych modeli wzrasta, ale nasz poczciwy "maluch"?

Otóż zdarzyła się taka. Na pewnym Polskim popularnym portalu aukcyjnym, wartość wspominanego wyżej Fiacika przekroczyła znacznie 10 000zł. Też nie mogłem w to uwierzyć. Okazało się, że właściciel od nowości przejechał TYLKO 160 kilometrów! Nawet nie zdążył zarejestrować pojazdu, a folia na siedzeniach? Tylko się nieznacznie zakurzyła...

Tak więc, zachęcam do głebszej refleksji nad kolejnym spotkanym na żywo "maleństwem". Kto wie, kiedy taka okazja powtórzy się znów...

---

http://niemieckiesamochody.blogspot.com/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Historia polskiej motoryzacji - w lekko odmienionym wydaniu

h2>Historia polskiej motoryzacji - w lekko odmienionym wydaniu

Autorem artykułu jest Tomasz Galicki


Dzisiaj chciałbym podjąć tematy dotyczące motoryzacji. Temat ten jednak nie będzie traktował o samochodach osobowych. Nie będzie on także, dotyczył samochodów dostawczych ani aut ciężarowych.
Dzisiejszy artykuł pragnę poświęcić wszystkim zainteresowanym rolnictwem i ciągnikami rolniczymi. Jest to tematyka niezwykle szeroka, więc przypuszczam, że nie będzie to pierwszy i ostatni artykuł mówiący o maszynach używanych w rolnictwie. Potraktuje go więc jako wstęp do dosyć obszernego tematu.
Jeżeli cofniemy się kilka lat wstecz, możemy zaobserwować początki rolnictwa zmechanizowanego w Polsce, a są one niezwykle spektakularne i z pewnością warte uwagi. Pierwsze całkowicie polskie ciągniki rolnicze wyjechały z fabryki URSUS. Prace nad tym modelem trwały już od 1916 roku. Nad modelem nazywanym później „ciągówką” pracował zespół pod kierownictwem profesora Karola Taylora. Świat po raz pierwszy mógł zobaczyć prototyp polskiego ciągnika w już 1918 roku czyli w niecałe dwa lata po rozpoczęciu prac. W roku 1922 pierwsze egzemplarze „ciagówki” zostały zaprezentowane na polsko-francuskiej wystawie maszyn rolniczych w Warszawie. Silnik tej maszyny posiadał moc 25 KM i zasilany był benzyną i naftą. Jednostka napędowa „Ciągówki” posiadała dwa cylindry napędzające koła przy użyciu łańcuchów. Siła pociągowa, pierwszego polskiego ciągnika na I biegu wynosiła 8800 N.
Kolejnym wartym uwagi ciągnikiem polskim jest jednoosiowa maszyna o wdzięcznej nazwie „Dzik”. Pierwsze prace nad powstaniem tej maszyny ruszyły w roku 1957 we Wrocławskim Biurze Konstrukcyjnym Leśnictwa. Już rok później mogliśmy oglądać pierwsze prototypy tej maszyny. Do konstrukcji maszyny wykorzystano dwusuwowy silnik gaźnikowy S-82. Już w 1959 „Dzik” trafił na taśmę produkcyjną. Niestety również w tym roku zakończono produkcję tego modelu. Na pocieszenie dodam, jednak, że w roku 1960 konstrukcję „Dzik-1” poddano gruntownej modernizacji i wypuszczono na rynek pod nazwą „Dzik-2”. Dzikowi dano nowe serce, czyli trwalszy i zdecydowanie bardziej ekonomiczny silnik WSM typ S-261C. Usunięto także usterki techniczne, które utrudniały działanie poprzedniego modelu. „Dzik-2” doskonale swoją rolę spełniał do roku 1970. Wtedy właśnie jego miejsce zajął młodszy i efektywniejszy „Dzik-21”. Maszyna ta była napędzana jednostką WSM 160.03. Ciągnik tego typu można było kupić jeszcze w latach 80 w Agromach.
Wracając ponownie do Ursusa warto wspomnieć o fakcie, że już w 1974 roku, fabryka ta wykupiła licencję Massey-Ferguson i w roku 1978 rozpoczęła masowa produkcję ciągników licencyjnych MF-235 z gotowych części. Historia polskich maszyn rolniczych jest zdecydowanie szerszym tematem, niż kilka faktów z niej zaczerpniętych, które pozwoliłem sobie przytoczyć w niniejszym artykule. Na szczególną uwagę zasługują niektóre modele powstałe dzieki kreatywności polskich rolników, którzy w swoich obejściach samodzielnie tworzyli maszyny, ułatwiające im pracę.
---
T.G.

Artykuł pochodzi z serwisu http://artelis.pl/

Historia polskiej motoryzacji - w lekko odmienionym wydaniu

Autorem artykułu jest Tomasz Galicki


Dzisiaj chciałbym podjąć tematy dotyczące motoryzacji. Temat ten jednak nie będzie traktował o samochodach osobowych. Nie będzie on także, dotyczył samochodów dostawczych ani aut ciężarowych.
Dzisiejszy artykuł pragnę poświęcić wszystkim zainteresowanym rolnictwem i ciągnikami rolniczymi. Jest to tematyka niezwykle szeroka, więc przypuszczam, że nie będzie to pierwszy i ostatni artykuł mówiący o maszynach używanych w rolnictwie. Potraktuje go więc jako wstęp do dosyć obszernego tematu.
Jeżeli cofniemy się kilka lat wstecz, możemy zaobserwować początki rolnictwa zmechanizowanego w Polsce, a są one niezwykle spektakularne i z pewnością warte uwagi. Pierwsze całkowicie polskie ciągniki rolnicze wyjechały z fabryki URSUS. Prace nad tym modelem trwały już od 1916 roku. Nad modelem nazywanym później „ciągówką” pracował zespół pod kierownictwem profesora Karola Taylora. Świat po raz pierwszy mógł zobaczyć prototyp polskiego ciągnika w już 1918 roku czyli w niecałe dwa lata po rozpoczęciu prac. W roku 1922 pierwsze egzemplarze „ciagówki” zostały zaprezentowane na polsko-francuskiej wystawie maszyn rolniczych w Warszawie. Silnik tej maszyny posiadał moc 25 KM i zasilany był benzyną i naftą. Jednostka napędowa „Ciągówki” posiadała dwa cylindry napędzające koła przy użyciu łańcuchów. Siła pociągowa, pierwszego polskiego ciągnika na I biegu wynosiła 8800 N.
Kolejnym wartym uwagi ciągnikiem polskim jest jednoosiowa maszyna o wdzięcznej nazwie „Dzik”. Pierwsze prace nad powstaniem tej maszyny ruszyły w roku 1957 we Wrocławskim Biurze Konstrukcyjnym Leśnictwa. Już rok później mogliśmy oglądać pierwsze prototypy tej maszyny. Do konstrukcji maszyny wykorzystano dwusuwowy silnik gaźnikowy S-82. Już w 1959 „Dzik” trafił na taśmę produkcyjną. Niestety również w tym roku zakończono produkcję tego modelu. Na pocieszenie dodam, jednak, że w roku 1960 konstrukcję „Dzik-1” poddano gruntownej modernizacji i wypuszczono na rynek pod nazwą „Dzik-2”. Dzikowi dano nowe serce, czyli trwalszy i zdecydowanie bardziej ekonomiczny silnik WSM typ S-261C. Usunięto także usterki techniczne, które utrudniały działanie poprzedniego modelu. „Dzik-2” doskonale swoją rolę spełniał do roku 1970. Wtedy właśnie jego miejsce zajął młodszy i efektywniejszy „Dzik-21”. Maszyna ta była napędzana jednostką WSM 160.03. Ciągnik tego typu można było kupić jeszcze w latach 80 w Agromach.
Wracając ponownie do Ursusa warto wspomnieć o fakcie, że już w 1974 roku, fabryka ta wykupiła licencję Massey-Ferguson i w roku 1978 rozpoczęła masowa produkcję ciągników licencyjnych MF-235 z gotowych części. Historia polskich maszyn rolniczych jest zdecydowanie szerszym tematem, niż kilka faktów z niej zaczerpniętych, które pozwoliłem sobie przytoczyć w niniejszym artykule. Na szczególną uwagę zasługują niektóre modele powstałe dzieki kreatywności polskich rolników, którzy w swoich obejściach samodzielnie tworzyli maszyny, ułatwiające im pracę.
---
T.G.

Artykuł pochodzi z serwisu http://artelis.pl/

Przedni napęd. Historia

2>Przedni napęd. Historia.</h2>
<p>Autorem artykułu jest Wiktor Bednarek</p>
<br />
Francuzów możemy posądzać o jedenie bagietek, wieże Eiffla i przedni napęd, Czy to prawda? Czy jednak popularne stwierdzenie jest prostym do obalenia mitem?<br />
<p>Auto Świat przy opisie Citroena Traction Avant mówi, że to pierwsze auto FWD wytwarzane na masową skalę. Ale czy na pewno?</p>
<p>Cała historia rozgrywa się w latach 30. 3 lata przed premierą Citroena, na targach w Berlinie pokazano DKW F1. To on był pierwszym samochodem z napędem na przednią oś, który wszedł do produkcji. Koniec lat 20 przyniósł kryzys. W 1928 roku Joergen Skafte Rasmussen kupił udziały w Audi (trudno ustalić czy to było Audi czy jeszcze Auto Union). Żeby przeżyć kryzys potrzebny był samochód tani, miejski, wygodny w prowadzeniu. W niecałe dwa miesiące z projektu powstały pierwsze wersje testowe, było to pod koniec 1930 roku. W lutym 1931 DKW F1 zaprezentowano na salonie w Berlinie. Napędzał go silnik o pojemności 500 cm3, który wcześniej był używany do napędzania motocykli. Do 1942 powstało 270 tysięcy egzemplarzy.</p>
<p>Francuzi zaprezentowali Traction Avanta w 1934 roku w Paryżu. Prócz przedniego napędu posiadał też niezależne zawieszenie kół pomysłu Ferdynanda Porsche i hamulce hydrauliczne. Model z salonu miał silnik o pojemności 1.3 litra i moc 32 KM. Projekt karoserii nie był rysowany, został ulepiony z gliny. Kolejne modele dostały wiele innych jednostek napędowych, łącznie z 6 cylindrową o pojemności 2.9 cm3. Do 1957 roku powstało 760 tysięcy Citroenów przednim napędzie.</p>
<p>Za oceanem przedni napęd „został odkryty” w samochodzie Cord 810. W roku 1935 powstawały już prototypy tego auta, w marcu 1936 dilerzy dostali pierwsze modele na sprzedaż. Niestety Amerykanie większą wagę przywiązują do wyglądu modelu niż do danych technicznych, więc mimo poszukiwań danych Corda nie znalazłem.</p>
<p>Mimo, że Niemcy wyprzedzili Francuzów to tych drugich posądzamy o wymyślenie przedniego napędu. Dzięki jednym i drugim możemy cieszyć się dzisiaj wielką popularnością tego sposobu przekazywania mocy silnika na koła. W obecnych czasach nawet tacy konserwatyści jak BMW mają zamiar zastosować przedni napęd w swoich autach.</p>
---
Artykuł pochodzi z serwisu <a href="http://artelis.pl/">www.Artelis.pl</a>